piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział III

Leżałam na łóżku godzinami, nie miałam nawet ochoty wstać, aby napić się chociaż wody. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa a z każdą kolejną chwilą czułam się coraz gorzej.
Po chwili poczułam dreszcze na ciele, zrobiło mi się tak zimno, że aż naciągnęłam kołdrę po same oczy.
Nagle rozdzwonił się mój telefon i usłyszałam dość głośny dźwięk, zerknęłam na wyświetlacz aparatu, aby dowiedzieć się kto dzwoni, ”Kubacki”. Bez wahania odebrałam od niego połączenie.
-Cześć. –powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.
-No cześć. –odwzajemnił się. Już po samym przywitaniu się wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie mieć najmniejszego sensu. Kiedyś nie opuszczaliśmy się ani na krok, lecz to wszystko się zmieniło, rozstaliśmy się… Nie ukrywam, żałuję tego szczerze, ale nie mogłam się otrząsnąć po tamtym wydarzeniu a on już nie dawał rady. Stwierdziłam, że będzie to najlepsze wyjście. Jeszcze dwa lata temu myślałam tak samo… Teraz znów czuję do niego co kiedyś, powróciła do mnie ta chęć. Znów jest mi bliski, mogę na niego liczyć. Przez te kilka lat ciszy wiele się odmieniło, na lepsze.
-A co ty masz taki głos, coś się stało? –przypomniała mi się nagle ta jego wielo letnia troska, zawsze mnie wspierał.
-No chyba lekko się przeziębiłam…
-Biedulka –jak to słodko zabrzmiało, ile bym dała, żeby zobaczyć w tym momencie jego minę, musiał wyglądać przeuroczo. –Jak chcesz to mogę do ciebie wpaść, może coś na to poradzę, ja i mój rosołek. –zaśmiał się. Wcale mnie nie zaskoczył, to u niego normalne, że jest cały czas w pogotowiu. A ten jego rosołek wprost ubóstwiam! Wyleczy mnie w mgnieniu oka.
-Jak ty dobrze wiesz czego mi potrzeba.
-No to lecę na zakupy i za pół godziny powinienem być u ciebie- no to zapowiada się udane gotowanie.- Pa kochanie.
-No do zobaczenia. –rozłączyłam się i odłożyłam telefon na mały, drewniany stolik nocny, w zasięgu mojej ręki.
Tak szczerze kiedy tylko usłyszałam jego głos zrobiło mi się o wiele lepiej, więc nie czkając na nic wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku łazienki. Szłam do niej po całkiem nie znanych mi miejscach, czułam się we własnym domu nieswojo. Tak jakbym go nie znała. W tym momencie miałam ochotę wydrzeć się na kogoś bez powodu, wyżalić się.
-Co się ze mną dzieje do jasnej cholery? -klęłam i poszłam dalej.
Siedziałam tam dłuższą chwilę, przez chwilę przeszły mnie dreszcze. Wcale się nie dziwiłam, powód był tylko jeden, energicznie wyskoczyłam spod ciepłej kołdry w samych krótkich spodenkach i starej, rozciągniętej kadrowej koszulce brata. No nie ukrywam, kiedy Krzysiek dostał jakąś kadrową koszulkę, a mu się nie podobała to od razu lądowała w mojej szafie, tak samo bluzy.
-I jak tu go nie kochać? –mruknęłam pod nosem, aż mnie olśniło. Miałam przecież porozmawiać z nim o tajemniczym jak dla mnie porannym gościu. Cały czas zżerała mnie ta głupia ciekawość, momentami wyprowadzała mnie, aż spod kontroli…
Zatrzasnęłam za sobą drzwi od łazienki i gwałtownie wparowałam do salonu. Na mój widok Krzysiek omal co nie spadł z krzesła z przerażenia. Jego mina była bezcenna! Cały czas czułam jego wzrok na mym ciele, nawet wtedy kiedy szłam w przeciwną stronę. Nie chciałam, żeby trwało to dłużej, nie wiem dlaczego mnie tak zmierzał. Coś ze mną nie tak? Nie podoba mu się coś? Musiałam mu dać znak, że w stu procentach to prawdziwa ja!
-Krzysiek mam kilka pytań. –zaczęłam delikatnym tonem, lecz potem dałam mu do zrozumienia o co naprawdę chodzi. –Mogę? –przytaknął tylko głową, był to znak, że mogę zacząć. Milczałam przez dłuższą chwilę, niemiałam zielonego pojęcia od czego zacząć. W takim stanie takie myślenie nie przychodziło łatwo, a on zaczął się denerwować.
-Alicja? –spojrzał się na mnie z przejęciem w oczach. –Stało się coś? –ta jego troska zepsuła właśnie w tym momencie to napięcie, które wisiało między nami… Dlaczego?!
-Nie no coś ty. –powiedziałam żartobliwie, aby go uspokoić. –Chodzi mi o tą poranną sytuację. –Krzysiek spojrzał się na mnie jakby mi chodziło o niewiadomo co. –Nie myśl sobie. –posłałam mu wrogie spojrzenie. –Po prostu ciekawi mnie to kto to był…
-Co??
-No nie gadaj, że nie wiesz… -zaczęłam się z niego śmiać. –Nie wiem kogo zapraszał na obiad. –mruknęłam sobie pod nosem.
-Że niby ja nie pamiętam? –również zaczął się śmiać. –To ty większości nie pamiętasz, co się z tobą w ogóle wczoraj stało? –zapytał , musiał mi się czym odciąć, trafił w sedno! –
-Dużo pamiętam. –posłałam mu złowieszczy uśmiech.
-Tyle pamiętasz, że teraz się mnie pytasz. –zaczął się śmiać jak głupi a ja nie wiedziałam do czego chce nawiązać.
-Nie wiem o czym mówisz. –właśnie w tym momencie zrobił minę wartą uwiecznienia, po prostu nie do opisania!
-Byłaś w takim stanie, że Maniek musiał cię na rękach nosić. Gdyby nie on to na sto procent wyglądałabyś i czułabyś się o wiele gorzej. Teraz ty powinnaś go na rękach nosić za to co dla ciebie zrobił. –Maciek, naprawdę?! Tak się o mnie zatroszczył, no nie ukrywam miło z jego strony. Tak jak sam powiedział, zrobił tak jak powinien postąpić prawdziwy dżentelmen. Po tej wypowiedzi sam siebie wydał!
-I ty niby nie pamiętasz kogo na obiad zapraszałeś. –zaczęłam z niego rżeć. Znów się na mnie tak spojrzał, musiałam jakoś z tego wybrnąć. –Ja na przykład pamiętam, że mnie odwiózł do domu. –pokazałam mu zęby, a następnie schyliłam głowę w dół. Kogo ja tu oszukuję?!
-Bo uwierzę. –posłał mi obiecujące spojrzenie. Miałam ochotę wstać, podejść do niego i zacząć go przekomarzać i się z nim droczyć, niestety coś mi w tym przeszkodziło.
Usłyszałam głośny dzwonek do drzwi. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to właśnie Dawid. Zerwałam się z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi, przed tym zauważyłam, że mój braciszek miał takie same zamiary więc tylko go krótko poinformowałam:
-To ktoś do mnie. –pokazałam mu ponownie zęby i ruszyłam.
-Ciekawe kto… -musiał się uczepić!
-Dawid.
-Maciej, a nie Dawid. Nie zapomnij mu podziękować! –będąc przy drzwiach dopiero to usłyszałam, nie czekając na nic odpowiedziałam mu.
-Nie zapomnę! –w tym samym momencie otwierałam drzwi, nie ma szans, że Dawid tego nie usłyszał.
Kiedy drzwi otworzyły się do końca zobaczyłam nieźle ubawionego Dawida. W rękach trzymał dwie pełne zakupów torby, a to oznaczało tylko jedno! Ktoś przyjechał mnie uraczyć!
-Usłyszał. –mruknęłam cicho pod nosem.
-Naprawdę marnie wyglądasz. –przywitał mnie już przy pierwszych spojrzeniach.
Odsunęłam się, aby mógł wejść, następnie zamknęłam za nim drzwi.
-No cześć. –dał mi buziaka w policzek.
-Nie radziłabym bo się pochorujesz. Kruczek mi tego nie wybaczy. –zaczęłam żartobliwie. Dawid, to Dawid. Od razu poczuł moje poczucie humoru. Zawsze w jego towarzystwie się otwierałam, tak jakbyśmy się znali całe życie! Niemożliwe, a jednak.
-Nie przesadzaj. –znów powtórzył swój ruch.
Staliśmy coraz bliżej siebie, nasze ciała się stykały. Jego dłonie spotkały się z moją twarzą, podniósł ją w górę tak, abym na niego spoglądała. Ujrzałam po chwili duże, przejrzyste niebieskie oczy. Ten widok zawsze zabierał mi dech w piersiach, do tego jeszcze te pojedyncze, blond loczki opadające na jego brwi. Lecz dzisiaj było inaczej, nic wielkiego już w tym spojrzeniu nie widziałam, już na mnie nie działał. Dałam to po sobie zobaczyć –spuściłam swoją głowę w dół. Mustaf powtórzył ruch, znów wpatrywałam się w jego źrenice.
–Jak bym powiedział, że to przez ciebie to by odpuścił. –powiedział, aby ratować tą całą bezsensowną sytuację, niestety już nie działało na mnie.
Nie wiem.
Może byłam spragniona nowości?
Cały czas to samo spojrzenie, zwykle działało na mnie porywająco. Kiedy tylko ujrzałam te jego tęczówki miałam ochotę się na niego rzucić. Ale to już było…
-Dziękuję. –oderwałam się od niego, ale poczułam się nagle zimno, brakowało mi jego ciepła. Bez wahania mocno się do niego przytuliłam i dopiero wtedy poczułam jak bardzo mi go brakuję. –Jesteś kochany. -szepnęłam mu do ucha.
*
-No to co szef kuchni serwuje? –spojrzałam się na niego z zaciekawieniem.
Ruszał się po mojej kuchni jak nie wiadomo co, jakby była to też jego. Wiedział wszystko! Gdzie jest mąka, gdzie jarzynka czy też blaszka do tarty. Jak to w ogóle możliwe?!
-Umieram już z głodu. –dalej nie otrzymałam żadnej informacji, musiałam go jakoś podpuścić.
-Zobaczysz jak będzie gotowe. –spojrzał się w moją stronę.
Nagle ruszył w moją stronę, podszedł do mnie i przytulił mocno.
-Aleś ty zimna! –aż ode mnie odskoczył a ja zrobiłam tylko minę niewinnej.
-Nie przesadzasz? –pokręcił głową przecząco, aż mi się głupio zrobiło.
Niespodziewanie rozpiął swoją bluzę i mi podał:
-Masz, bo Krzysiek mi tego nie daruje jeśli twój stan się pogorszy.
Natychmiast wzięłam od niego tą bluzę. Kiedy miałam już ją na sobie pokazałam mu język i wyszczerzyłam zęby.
-Nic nie mówię, ale mam taką samą bluzkę. –warknął żartobliwie.
-Ja też nic nie mówię, ale na górze w mojej szafie leży taka sama bluza.
-Ty zawsze musisz mnie czymś dobić. –parsknął.
-Taka już jestem, jakoś wytrzymałeś ze mną te 5 lat.
Po moich słowach Dawid spoważniał, wcale mu się nie dziwię.
-Wiesz co…
-Proszę nie wracajmy do tego. –już wiedziałam do czego nawiązuje. –Mówiłam ci przecież, że muszę to jeszcze przemyśleć.
-No wiem. –uśmiechnął się od niechcenia.
-Coś ci się czasem nie przypala.
-Nie wierzę! –parsknął żartobliwie, znowu. –Na droczenie będzie czas. –pokazał mi język. Lecz nagle spoważniał. –Kuchnia to nie żarty.
-No fakt, wierzę.
-Jak ja z tobą tyle wytrzymałem?! –spojrzał się na mnie pytająco. Nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem.
*
Leżeliśmy we dwoje na moim łóżku, tak jak za dawnych lat. Leżałam prawie na nim, najwygodniejsza poza. Nie tak jak sama, ciągłe ćwiczenia, bo tu coś przeszkadza, tu coś kuje. Mógłby być przy mnie cały czas.
-Ale ja wygodna… -pomyślałam.
Panowała grobowa cisza, żadnych szmerów. Nic, zero!
-Co tak cicho? –jego głos wyrwał mnie z mojego zajęcia. Nic innego niż bawienie się jego włosami.
-Mała jest u Anety i Kuby więc spokój, a Krzysiek… -zacięłam się gdy tylko pomyślałam o tym gdzie on w ty momencie jest. –U Maćka. –westchnęłam.
-No to chata nasza. –zaśmiał się.
-No masz rację. A jak tam siostra?

-Dobrze. Właśnie jest sprawa. –znowu ten jego uśmieszek.

*___*___*___*___*___*___*___*
Jest i 3 rozdział!
Witam was kochane :*

Nowy rozdział i nowy bohater, Dawid! Kto by pomyślał...
Z tego rozdziału można nawet dużo się dowiedzieć. Dawna miłość, ciekawostka z zeszłej nocy, uczucia.
Chciałam, żeby ten rozdział był jak najlepszy a wyszło jak zawsze... Marnie
No, ale nic. Przecież to nie koniec opowiadania, mam jeszcze czas na poprawę.

Miłego czytania. Buziaczki :*

6 komentarzy:

  1. Wyszedł fantastycznie! Bardzo mnie zaskoczyłaś. Alicja i Dawid razem nie pomyślałabym, ale to już przeszłość jednak dobrze, że zostali przyjaciółmi. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się w kolejnym rozdziale, ten zakończył się tajemniczo. Każdy rozdział jest coraz lepszy, gratulacje! Życzę weny i powodzenia! :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te słowa 😘
      W następnym rozdziale będzie jeszcze więcej zagadek dla was.

      Usuń
  2. Rozdział świetny ! Nie spisuj go na straty.
    Zaskoczyłaś mnie dzisiejszym rozdziałem. Nawet przez głowę mi by nie przeszło , ze Dawida mogło coś łączyć z Alicją. Ale zauważyłam , że Dawid nadal czuję coś do naszej bohaterki. Zastanawia mnie jak to się wszystko skończy.
    A końcówka jeszcze bardziej mnie zaciekawiła. Ciekawe co jego siostra może mieć wspólnego z Alicją.
    Czekam na kolejny rozdział i weny życzę. Mam nadzieję , ze w kolejnym będzie troszkę Maćka
    Pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa :*
      Oczywiście z Maćkiem będzie działo! Nie da zapomnieć o sobie. A jeśli chodzi o Alicję i siostrę Kubackiego, dowiecie się dużo ciekawych rzeczy :*

      Usuń
  3. Rozdział wyszedł wspaniale! Nie spisuj go na straty, bo na prawdę dobrze wyszedł. Nie sądziłam, że Dawida mogło coś łączyć z Alicją, a po nim widać, że jego uczucia do Ali jeszcze nie wygasły. Ciekawi mnie cała ta sytuacja z Maćkiem i mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie o tym więcej :)
    Pozdrawiam i dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Maciek oczywiście nie da o sobie zapomnieć, trochę na miesza. Zobaczymy jakie będą z tego efekty.

      Usuń

Skomentuj i zmotywuj!