Leżałam
na łóżku godzinami, nie miałam nawet ochoty wstać, aby napić się chociaż wody.
Ciało odmawiało mi posłuszeństwa a z każdą kolejną chwilą czułam się coraz
gorzej.
Po
chwili poczułam dreszcze na ciele, zrobiło mi się tak zimno, że aż naciągnęłam
kołdrę po same oczy.
Nagle
rozdzwonił się mój telefon i usłyszałam dość głośny dźwięk, zerknęłam na
wyświetlacz aparatu, aby dowiedzieć się kto dzwoni, ”Kubacki”. Bez wahania
odebrałam od niego połączenie.
-Cześć.
–powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.
-No
cześć. –odwzajemnił się. Już po samym przywitaniu się wiedziałam, że ta rozmowa
nie będzie mieć najmniejszego sensu. Kiedyś nie opuszczaliśmy się ani na krok,
lecz to wszystko się zmieniło, rozstaliśmy się… Nie ukrywam, żałuję tego
szczerze, ale nie mogłam się otrząsnąć po tamtym wydarzeniu a on już nie dawał
rady. Stwierdziłam, że będzie to najlepsze wyjście. Jeszcze dwa lata temu myślałam
tak samo… Teraz znów czuję do niego co kiedyś, powróciła do mnie ta chęć. Znów
jest mi bliski, mogę na niego liczyć. Przez te kilka lat ciszy wiele się
odmieniło, na lepsze.
-A
co ty masz taki głos, coś się stało? –przypomniała mi się nagle ta jego wielo
letnia troska, zawsze mnie wspierał.
-No
chyba lekko się przeziębiłam…
-Biedulka
–jak to słodko zabrzmiało, ile bym dała, żeby zobaczyć w tym momencie jego
minę, musiał wyglądać przeuroczo. –Jak chcesz to mogę do ciebie wpaść, może coś
na to poradzę, ja i mój rosołek. –zaśmiał się. Wcale mnie nie zaskoczył, to u
niego normalne, że jest cały czas w pogotowiu. A ten jego rosołek wprost
ubóstwiam! Wyleczy mnie w mgnieniu oka.
-Jak
ty dobrze wiesz czego mi potrzeba.
-No
to lecę na zakupy i za pół godziny powinienem być u ciebie- no to zapowiada się
udane gotowanie.- Pa kochanie.
-No
do zobaczenia. –rozłączyłam się i odłożyłam telefon na mały, drewniany stolik
nocny, w zasięgu mojej ręki.
Tak
szczerze kiedy tylko usłyszałam jego głos zrobiło mi się o wiele lepiej, więc
nie czkając na nic wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku łazienki. Szłam do
niej po całkiem nie znanych mi miejscach, czułam się we własnym domu nieswojo.
Tak jakbym go nie znała. W tym momencie miałam ochotę wydrzeć się na kogoś bez
powodu, wyżalić się.
-Co się ze mną dzieje do jasnej
cholery? -klęłam i poszłam
dalej.
Siedziałam
tam dłuższą chwilę, przez chwilę przeszły mnie dreszcze. Wcale się nie
dziwiłam, powód był tylko jeden, energicznie wyskoczyłam spod ciepłej kołdry w
samych krótkich spodenkach i starej, rozciągniętej kadrowej koszulce brata. No
nie ukrywam, kiedy Krzysiek dostał jakąś kadrową koszulkę, a mu się nie
podobała to od razu lądowała w mojej szafie, tak samo bluzy.
-I
jak tu go nie kochać? –mruknęłam pod nosem, aż mnie olśniło. Miałam przecież porozmawiać
z nim o tajemniczym jak dla mnie porannym gościu. Cały czas zżerała mnie ta
głupia ciekawość, momentami wyprowadzała mnie, aż spod kontroli…
Zatrzasnęłam
za sobą drzwi od łazienki i gwałtownie wparowałam do salonu. Na mój widok
Krzysiek omal co nie spadł z krzesła z przerażenia. Jego mina była bezcenna!
Cały czas czułam jego wzrok na mym ciele, nawet wtedy kiedy szłam w przeciwną
stronę. Nie chciałam, żeby trwało to dłużej, nie wiem dlaczego mnie tak
zmierzał. Coś ze mną nie tak? Nie podoba mu się coś? Musiałam mu dać znak, że w
stu procentach to prawdziwa ja!
-Krzysiek
mam kilka pytań. –zaczęłam delikatnym tonem, lecz potem dałam mu do zrozumienia
o co naprawdę chodzi. –Mogę? –przytaknął tylko głową, był to znak, że mogę
zacząć. Milczałam przez dłuższą chwilę, niemiałam zielonego pojęcia od czego zacząć.
W takim stanie takie myślenie nie przychodziło łatwo, a on zaczął się
denerwować.
-Alicja?
–spojrzał się na mnie z przejęciem w oczach. –Stało się coś? –ta jego troska
zepsuła właśnie w tym momencie to napięcie, które wisiało między nami…
Dlaczego?!
-Nie
no coś ty. –powiedziałam żartobliwie, aby go uspokoić. –Chodzi mi o tą poranną
sytuację. –Krzysiek spojrzał się na mnie jakby mi chodziło o niewiadomo co. –Nie
myśl sobie. –posłałam mu wrogie spojrzenie. –Po prostu ciekawi mnie to kto to
był…
-Co??
-No
nie gadaj, że nie wiesz… -zaczęłam się z niego śmiać. –Nie wiem kogo zapraszał
na obiad. –mruknęłam sobie pod nosem.
-Że
niby ja nie pamiętam? –również zaczął się śmiać. –To ty większości nie
pamiętasz, co się z tobą w ogóle wczoraj stało? –zapytał , musiał mi się czym
odciąć, trafił w sedno! –
-Dużo
pamiętam. –posłałam mu złowieszczy uśmiech.
-Tyle
pamiętasz, że teraz się mnie pytasz. –zaczął się śmiać jak głupi a ja nie
wiedziałam do czego chce nawiązać.
-Nie
wiem o czym mówisz. –właśnie w tym momencie zrobił minę wartą uwiecznienia, po
prostu nie do opisania!
-Byłaś
w takim stanie, że Maniek musiał cię na rękach nosić. Gdyby nie on to na sto
procent wyglądałabyś i czułabyś się o wiele gorzej. Teraz ty powinnaś go na
rękach nosić za to co dla ciebie zrobił. –Maciek, naprawdę?! Tak się o mnie
zatroszczył, no nie ukrywam miło z jego strony. Tak jak sam powiedział, zrobił
tak jak powinien postąpić prawdziwy dżentelmen. Po tej wypowiedzi sam siebie
wydał!
-I
ty niby nie pamiętasz kogo na obiad zapraszałeś. –zaczęłam z niego rżeć. Znów
się na mnie tak spojrzał, musiałam jakoś z tego wybrnąć. –Ja na przykład pamiętam,
że mnie odwiózł do domu. –pokazałam mu zęby, a następnie schyliłam głowę w dół.
Kogo ja tu oszukuję?!
-Bo
uwierzę. –posłał mi obiecujące spojrzenie. Miałam ochotę wstać, podejść do
niego i zacząć go przekomarzać i się z nim droczyć, niestety coś mi w tym
przeszkodziło.
Usłyszałam
głośny dzwonek do drzwi. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to właśnie Dawid.
Zerwałam się z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi, przed tym zauważyłam, że mój
braciszek miał takie same zamiary więc tylko go krótko poinformowałam:
-To
ktoś do mnie. –pokazałam mu ponownie zęby i ruszyłam.
-Ciekawe
kto… -musiał się uczepić!
-Dawid.
-Maciej,
a nie Dawid. Nie zapomnij mu podziękować! –będąc przy drzwiach dopiero to
usłyszałam, nie czekając na nic odpowiedziałam mu.
-Nie
zapomnę! –w tym samym momencie otwierałam drzwi, nie ma szans, że Dawid tego
nie usłyszał.
Kiedy
drzwi otworzyły się do końca zobaczyłam nieźle ubawionego Dawida. W rękach
trzymał dwie pełne zakupów torby, a to oznaczało tylko jedno! Ktoś przyjechał mnie
uraczyć!
-Usłyszał.
–mruknęłam cicho pod nosem.
-Naprawdę
marnie wyglądasz. –przywitał mnie już przy pierwszych spojrzeniach.
Odsunęłam
się, aby mógł wejść, następnie zamknęłam za nim drzwi.
-No
cześć. –dał mi buziaka w policzek.
-Nie
radziłabym bo się pochorujesz. Kruczek mi tego nie wybaczy. –zaczęłam żartobliwie.
Dawid, to Dawid. Od razu poczuł moje poczucie humoru. Zawsze w jego
towarzystwie się otwierałam, tak jakbyśmy się znali całe życie! Niemożliwe, a
jednak.
-Nie
przesadzaj. –znów powtórzył swój ruch.
Staliśmy
coraz bliżej siebie, nasze ciała się stykały. Jego dłonie spotkały się z moją
twarzą, podniósł ją w górę tak, abym na niego spoglądała. Ujrzałam po chwili
duże, przejrzyste niebieskie oczy. Ten widok zawsze zabierał mi dech w piersiach,
do tego jeszcze te pojedyncze, blond loczki opadające na jego brwi. Lecz
dzisiaj było inaczej, nic wielkiego już w tym spojrzeniu nie widziałam, już na
mnie nie działał. Dałam to po sobie zobaczyć –spuściłam swoją głowę w dół. Mustaf
powtórzył ruch, znów wpatrywałam się w jego źrenice.
–Jak
bym powiedział, że to przez ciebie to by odpuścił. –powiedział, aby ratować tą
całą bezsensowną sytuację, niestety już nie działało na mnie.
Nie
wiem.
Może
byłam spragniona nowości?
Cały
czas to samo spojrzenie, zwykle działało na mnie porywająco. Kiedy tylko
ujrzałam te jego tęczówki miałam ochotę się na niego rzucić. Ale to już było…
-Dziękuję.
–oderwałam się od niego, ale poczułam się nagle zimno, brakowało mi jego ciepła.
Bez wahania mocno się do niego przytuliłam i dopiero wtedy poczułam jak bardzo
mi go brakuję. –Jesteś kochany. -szepnęłam mu do ucha.
*
-No
to co szef kuchni serwuje? –spojrzałam się na niego z zaciekawieniem.
Ruszał
się po mojej kuchni jak nie wiadomo co, jakby była to też jego. Wiedział
wszystko! Gdzie jest mąka, gdzie jarzynka czy też blaszka do tarty. Jak to w
ogóle możliwe?!
-Umieram
już z głodu. –dalej nie otrzymałam żadnej informacji, musiałam go jakoś
podpuścić.
-Zobaczysz
jak będzie gotowe. –spojrzał się w moją stronę.
Nagle
ruszył w moją stronę, podszedł do mnie i przytulił mocno.
-Aleś
ty zimna! –aż ode mnie odskoczył a ja zrobiłam tylko minę niewinnej.
-Nie
przesadzasz? –pokręcił głową przecząco, aż mi się głupio zrobiło.
Niespodziewanie
rozpiął swoją bluzę i mi podał:
-Masz,
bo Krzysiek mi tego nie daruje jeśli twój stan się pogorszy.
Natychmiast
wzięłam od niego tą bluzę. Kiedy miałam już ją na sobie pokazałam mu język i
wyszczerzyłam zęby.
-Nic
nie mówię, ale mam taką samą bluzkę. –warknął żartobliwie.
-Ja
też nic nie mówię, ale na górze w mojej szafie leży taka sama bluza.
-Ty
zawsze musisz mnie czymś dobić. –parsknął.
-Taka
już jestem, jakoś wytrzymałeś ze mną te 5 lat.
Po
moich słowach Dawid spoważniał, wcale mu się nie dziwię.
-Wiesz
co…
-Proszę
nie wracajmy do tego. –już wiedziałam do czego nawiązuje. –Mówiłam ci przecież,
że muszę to jeszcze przemyśleć.
-No
wiem. –uśmiechnął się od niechcenia.
-Coś
ci się czasem nie przypala.
-Nie
wierzę! –parsknął żartobliwie, znowu. –Na droczenie będzie czas. –pokazał mi
język. Lecz nagle spoważniał. –Kuchnia to nie żarty.
-No
fakt, wierzę.
-Jak
ja z tobą tyle wytrzymałem?! –spojrzał się na mnie pytająco. Nie wytrzymałam,
wybuchłam śmiechem.
*
Leżeliśmy
we dwoje na moim łóżku, tak jak za dawnych lat. Leżałam prawie na nim,
najwygodniejsza poza. Nie tak jak sama, ciągłe ćwiczenia, bo tu coś przeszkadza,
tu coś kuje. Mógłby być przy mnie cały czas.
-Ale
ja wygodna… -pomyślałam.
Panowała
grobowa cisza, żadnych szmerów. Nic, zero!
-Co
tak cicho? –jego głos wyrwał mnie z mojego zajęcia. Nic innego niż bawienie się
jego włosami.
-Mała
jest u Anety i Kuby więc spokój, a Krzysiek… -zacięłam się gdy tylko pomyślałam
o tym gdzie on w ty momencie jest. –U Maćka. –westchnęłam.
-No
to chata nasza. –zaśmiał się.
-No
masz rację. A jak tam siostra?
-Dobrze.
Właśnie jest sprawa. –znowu ten jego uśmieszek.
*___*___*___*___*___*___*___*
Jest i 3 rozdział!
Witam was kochane :*
Nowy rozdział i nowy bohater, Dawid! Kto by pomyślał...
Z tego rozdziału można nawet dużo się dowiedzieć. Dawna miłość, ciekawostka z zeszłej nocy, uczucia.
Chciałam, żeby ten rozdział był jak najlepszy a wyszło jak zawsze... Marnie
No, ale nic. Przecież to nie koniec opowiadania, mam jeszcze czas na poprawę.
Miłego czytania. Buziaczki :*