czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział II

Rozdział II
10 minut później staliśmy przed drzwiami mieszkania organizatorów imprezy. Zadzwoniłam do drzwi, po chwili usłyszałam szybkie kroki w naszą stronę, po czym lekko uchyliły się drzwi.
-No jesteście. –przywitał nas gospodarz.
-No jesteśmy! –zaśmiał się Krzysiek.
Po przywitaniu się, w mgnieniu oka znaleźliśmy się w samym centrum mieszkania. Co można o nim powiedzieć… Widać, że jest nowe, w nowoczesnym stylu. Od razu można zauważyć, że mieszka tutaj Anetka z Kubą. Ogólnie panują tutaj kontrasty, czarno – biały, idealne połączenie. No fakt sama bym takie wybrała, lecz mieszkam z Krzysiem i poszłam na kompromis. Wyszło, że biało – brązowe wnętrze.
Fakt, że impreza zaczęła się rozkręcać dopiero o 20 kiedy mała już słodko sobie drzemała na górze. Tak szczerze to nigdy bym się niespodziewana takiego finału swoich imienin. Okazało się, że Kuba. Aneta i Krzysiek wspólnie to wymyślili, tą całą imprezkę.
Wszyscy świetnie wywijali na parkiecie w rytm muzyki. Niestety ja już nie mogłam sobie na to pozwolić… Byłam tak zmęczona, że tylko wracać do domu. Moja mina już nie wróżyła za dobrze, tylko odstraszała innych. Z lekka podkrążone oczy a w dodatku mało mówna… Tak to jest jak przed konkursem śpi się na tej małej kanapie w salonie na dole, już na podłodze zapewne lepiej bym się wyspała. Jakoś się spało na tych zimowiskach za czasów kiedy to jeszcze się było harcerką. To były dobre czasy, tam się robiło wszystko czego nie zna się w realnym świecie dla innych.
Teraz to marzyłam tylko o jednym, żeby zjawił się jakiś książę, wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka spać. Opadałam z nóg, a głupawka dawała swoje  marne jak zawsze znaki obecności. W takiej chwili to powinnam wybuchnąć śmiechem myśląc o tym księciu, sam fakt, że w ogóle o tym pomyślałam.
Siedziałam sama na kanapie zerkając spod rzęs na innych popijając sok pomarańczowy, na nic mocniejszego nie miałam humoru. Był on makabryczny, byłam przygnębiona niewiadomo czym. Przecież wygrałam wyścig trzy razy z rzędu.
Co jest tym powodem?
Po chwili poczułam przeważenie po moim boku, ktoś przysiadł się do mnie. Nie miałam nawet ochoty, a może nawet siły spojrzeć kim jest ta osoba. Pachniało od niego męskimi, dość mocnymi męskimi perfumami. Kiedy tylko się dosiadł poczułam się dziwnie, ja taka przymulona sama siedzę a tu nagle jakiś koleś sobie siada obok mnie. Chyba facet… zapach perfum mówi sam za siebie. No nie ukrywam ładny zapach, taki orzeźwiający no, ale mocny, idealne połączenie.
Nagle poczułam ciepło, nie wiem co je spowodowało, czyżby chciał coś powiedzieć?? Nie myliłam się, bo po chwili odezwał się miły, pełen sympatii męski głos.
-Nawet nie sprawdzisz kto cię tak obserwuje. –zaśmiał się mój towarzysz. W tamtym momencie poczułam się głupio, zwykle to ja pierwsza zagadywałam, byłam śmiała i w ogóle. No miał rację… Co się ze mną dzieje?!
-Przepraszam. –dopiero przy tych słowach obróciłam się w jego stronę. Ujrzałam przystojnego bruneta, jego oczy były jak ciemna czekolada, przesłodka czekolada. Karnacja idealna, włosy także. Ułożone lekko w górę. –Nie wiem co ze mną jest… -mruknęłam sobie pod nosem, lecz on to usłyszał. Mimika jego twarzy zmieniła się momentalnie, tak jakby teraz oczekiwał na jakieś opowiadanie lub coś tego typu. Ale po chwili się uśmiechnął. Tak, że aż mi się zrobiło ciepło na sercu. Prawda taka, kiedy tylko pokazał swoją radość pomyślałam, że to jest Kuba. Sama nie wiem dlaczego… strasznie są do siebie podobni.
Odruchowo odstawiłam na stół szklankę z sokiem. Stwierdziłam, że czegoś mi dosypali, że tak głupio pomyślałam…
-Nie no nie przesadzaj, nie wyglądasz źle, a wręcz przeciwnie. –znów pokazał ten swój uśmieszek, teraz to aż mu się oczy zaświeciły. Po prostu jeszcze raz się tak uśmiechnie to nie wytrzymam, taki przystojniak. A ten uśmiech go jeszcze bardziej zdobi. Starsi ludzie mają rację, uśmiech jest najprawdziwszy, kiedy jednocześnie uśmiechają się oczy.
-Dziękuję, ze tak myślisz. –odwzajemniłam mu się tym samym gestem. Na całe szczęście on tego nie powtórzył. Widać było w jego oczach, że spoważniał. Zniknął słodki chłopaczek a pojawił się dorosły mężczyzna.
-Tak w ogóle to jestem Maciek, brat Kuby. –uśmiechnął się po raz enty! Myślałam, że się tam rozpłynę. Nie mogę już na niego spoglądać, źle on na mnie działa…
-Miło mi. –jak mu na złość nie uśmiechnęłam się, więc on też nie miał odpowiedniego momentu na to. -Ja jestem Alicja, możesz mnie zapamiętać jako tą nieprzytomną. –nie wiem dlaczego to powiedziałam te słowa spowodowały, że zaczęłam się śmiać po czym on też.
-Dobrze zapamiętam. –uśmieszka brak, ale jest oczko. Czyżby nowy sposób na to, aby mnie onieśmielić?!
-Nie śmiej się, ale mam teraz straszną ochotę się położyć i spać.  Jak już wspomniałam nie wiem co ze mną nie tak… Najchętniej to bym się stąd zmyła. –spojrzałam się na niego ze smutkiem w oczach a on przytaknął tak jakby mnie rozumiał. Chciał coś powiedzieć, ale mu się wcięłam, aż mi się głupio zrobiło… -Sorka, że tak mówię, ale nie funkcjonuję już za bardzo… -wyznałam mu szczerze.
-Nie masz za co przepraszać. –uśmiechnął się. Cały czas kiedy to robił dostawałam dreszczy na całym ciele, był on prześliczny. Kiedy tylko on pojawiał się na jego twarzy, brak słów. Nigdy bym nie pomyślała, że w życiu ujrzę w rzeczywistości takiego faceta. –Jak chcesz to połóż się, mi to nie robi problemu. Ważne, żeby tobie było dobrze. –te słowa wywołały we mnie dziwne uczucie…
Nic się nie odzywałam, zrobiłam to czego chciałam. Bez żadnego wahania, swoją głowę zsunęłam na jego kolana, a nogi pozostały na ziemi, aby było mi jakoś wygodnie. Kiedy tylko moja głowa leżała na jego udach, znów poczułam to ciepło. Nareszcie wiem co ono mi przypominało… Taką matczyną troskę. Nie ukrywam strasznie mi jej brakuje.
Nie ma się co dziwić… Od 13 lat nie ma jej już przy nas. A Ojca to nawet na własne oczy nie widziałam. Kiedy miałam 6 lat a Krzysiek niecałe 5, wtedy nasze życie się zmieniło.1 rok, jedna śmiertelna choroba może zniszczyć wszystko! Głupia białaczka zabrała niewinnym kilku letnim dzieciom własną matkę, jedyną deskę ratunku dla nich… Po tym wszystkim trafiliśmy w ręce naszej ciotki, nikt za nią nie przepadał, my także. Podczas pobytu u niej starała się zastąpić naszą mamę, starała się jak tylko mogła, ale to już nie było to samo. Niestety niedawno spotkało ją to samo co mamę. Nie wierzę jak ten świat może być czasem okrutny!! Już nie wspominam o tym co stało się 3 trzy lata temu. Te 13 lat było dla mnie piekłem. Cały czas bacznie pilnuję moich skarbów. Zostali mi tylko oni, Agatka i Krzysio.
Przymknęłam oczy, aby w końcu udać się do krainy Morfeusza. Leżąc tak z przymkniętymi powiekami wspominałam dawne czasy. Nie wiem dlaczego, ale nie były warte uśmiechu, nie było tam kolorowo. Niestety…
Nagle poczułam czyjś dotyk na mojej głowie, był to on. Lekko przerzucał moje Włosy, tak jakby się nimi bawił. Działało to na mnie tak, że natychmiast zasnęłam. Nic tylko mu dziękować, że w końcu mi się to udało.
*
-Na pewno nie zostaniesz na obiad? –usłyszałam męski głos dobiegający zza mnie. Brzmiał znajomo, lecz nie miałam pewność czy to na pewno Krzysiek.
-Nie chcę wam robić jakiś problemów i tak już jestem wam winien przysługę. –znowu męski głos, tym razem to nie Krzysiek. Na pewno!
-Chyba ja tobie. –zaśmiał się Krzysio. –Dziękuję, że ją tutaj przywiozłeś w nocy. Gdyby nie ty to by tam tkwiła nie potrzebnie w tym mieszkaniu. –dodał po chwili.
-Już tak nie przesadzaj, zrobiłem to co powinien zrobić prawdziwy mężczyzna. –po tych słowach zapanowała cisza. Nagle oby dwaj wybuchli śmiechem. A ja głupia nie wiedziałam o co może im chodzić. Mówili niby jasno, a jednak… -Ja lecę, pozdrów ją ode mnie. –głos się oddalał.
-Nie zostaniesz? –krzyknął za kimś Krzysiek.
-Innym razem. –odpowiedział z zawahaniem w głosie.
No i sobie poszedł… Przecież już nie spałam to mogłam wstać i zobaczyć kto to taki. A chyba czas najwyższy, żeby wstać. Krzysio mówił coś o obiedzie, to aż tak długo spałam? Chociaż już się sama sobie nie dziwię, wczoraj chyba, czułam się tak źle, że to możliwe… 

*___*___*___*___*___*___*

Jeśli są jakieś błędy to z góry przepraszam.
Rozdział krótki i pisany na szybcika. :) 
Rozdział pojawił by się szybciej, ale mądra ja zajęłam się czytaniem i nauką. Co by powiedzieć jeszcze... Może ktoś, zauważył, że te opowiadania wychodzą lepsze :) Tak sądzę, a to zasługa innych blogerek! Czytając ich opowiadania uczę się pisać własne, nie ukrywam jest to przydatne.

A jak wam się on podoba?
Od razu mówię, że nie wiem kiedy następny. Na pewno jak wrócę z moich pierwszych wakacji w te wakacje. Mam nadzieję, że zasłużone.

Zostawiam was z rozdziałem a ja lecę się spakować :) Bałtyk już jutro!
Buziaczki Kochane! :*
Alutka

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! To nic, że krótki ;) Widać duże postępy, gratulacje! Ciekawe jak dalej potoczy się znajomosć Alicji i Maćka, rozpoczyna się ciekawie. Życzę powodzenia i udanego wypoczynku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te miłe słowa :* Jak na razie pogoda jest to trzeba korzystać!
      No fakt, dobry początek znajomości. Tylko co się dzieje z tą Alicją? Czy myśli cały czas o tajemniczym wielbicielu..

      Usuń

Skomentuj i zmotywuj!