sobota, 13 lutego 2016

Rozdział X


Kolejny dzień z serii „sama w domu”. Krzysiek wraz ze swoją dziewczyną stwierdził, że zabiorą ze sobą Agatkę na termy. Szczerze mówiąc nie znam tej Agnieszki, ale z tego co mi opowiadał to jest miłą osobą. Może nie raz mi się mignęła na ulicy, ale nic więcej o niej ja powiedzieć nie mogę.

Siedziałam na jednym z kuchennych krzeseł przeglądając kuchenne forum w celu poszukania jakiegoś nowego przepisu, gdyż dzisiaj mam gościć dziewczynę mojego brata w celu poznania jej. Nie ukrywam, że nawet ja chciałabym wypaść jak najlepiej, a co dopiero ona czuje. To tak jakby przyszła na kolację do przyszłej teściowej. No, ale nic nie poradzę, że od najmłodszych lat opiekowałam się bratem.

Spokój panujący w pomieszczeniu przerwał rozdzwoniony telefon. Spojrzałam na ekran i moim oczom ukazał się napis: „Dawid dzwoni”. W mojej głowie od razu pojawiły się same złe chwile związane z nim. Tylko po co do mnie dzwoni? Z niechęcią go odebrałam.

-Już myślałem, że nie żyjesz. –usłyszałam głos z drugiej strony.

-Jeszcze żyję. –odparłam znudzona tą rozmową.

-Dlaczego nie odbierałaś? –zapytał mnie a ja o mało nie parsknęłam śmiechem.

-Nie miałam ochoty z tobą rozmawiać. –odpowiedziałam jemu. –A jeśli teraz dzwonisz prawić mi jakieś kazania to dziękuję bardzo i żegnam. –rzuciłam na jednym wydechu.

-Poczekaj. –zareagował dość szybko co mnie bardzo zdziwiło.

-Czego? –warknęłam.

-Nie chcę, żebyś źle o mnie myślała. –odparł wyraźnie przestraszony. –Spotkajmy się i porozmawiajmy. Wolę, żebyśmy byli cały czas przyjaciółmi.

-Przyjaciółmi?! –parsknęłam sarkastycznie. –A czy przyjaciel jest zazdrosny o swojego własnego kolegę z kadry? No chyba nie. –stwierdziłam ironicznie. –Daruj sobie. –dodałam po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę i odetchnęłam z ulgą. –Palant i tyle. –warknęłam odkładając urządzenie na stół.

Wstałam od stołu i udałam się w stronę lodówki. Otworzyłam ją i mnie zamurowało. Nie miałam żadnego ze składników potrzebnych do przygotowania tego dania. Szybko sięgnęłam po telefon, by wykonać krótki telefon, lecz zabrzmiał dzwonek do drzwi. Skierowałam się w stronę, z której dochodził dźwięk. Energicznie otworzyłam grota. Zauważając osobę za nimi stojącą na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, który chyba jeszcze dzisiaj nie gościł na mojej twarzy.

-Ratujesz mnie. –powiedziałam wpuszczając gościa do środka.

-Zawsze do usług. –odparł z uśmiechem.

-Miałam właśnie do ciebie dzwonić, ale mnie wyprzedziłeś. –uśmiechnęłam się szeroko.

-Cześć. –przytulił mnie kiedy tylko ściągnął swoje buty.

-No cześć. –„oczepiłam” się od niego. –Tak w ogóle to co tutaj robisz? –zapytałam nie znając powodu jego odwiedzin.

-To co widzisz. –wskazał na pełne torby zakupów z marketu.

-Gruba będę. –parsknęłam siadając na blacie.

-Krzysiek zadzwonił i poprosił bym przyjechał i nieco ci pomógł przed kolacją.

-On naprawdę myśli, że ja nie potrafię nic zrobić? –spojrzałam się na niego kpiąco.

-Najwyraźniej, ale ja w ciebie wierzę. –puścił mi oko po czym wziął się za rozpakowywanie zakupów.

-Znasz ją w ogóle? –zapytałam podchodząc do niego w celu pomocy.

-Nie raz kręciła się pod skocznią. –odparł chowając śmietanę do lodówki. –Ale nic poza tym. –dodał stając naprzeciwko mnie. Stał i wpatrywał się w moją twarz.

-Mam coś na twarzy? –zapytałam z lekkim uśmiechem.

-Chodź tu. –podeszłam do niego i uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili zbliżył się do mnie. I po prostu to zrobił. Złączył nasze usta w jeden, długi, czuły i pełen emocji pocałunek. Nie chciałam tego przerywać, chciałam tego więcej, pragnęłam tego. Po kilkunastu sekundach oderwaliśmy się od siebie. Krótki kontakt wzrokowy i wtuliłam się w jego silne ramiona.

*

-Ale tutaj ładnie pachnie. –usłyszałam ciepły, damski głos dochodzący zza ściany. Przyjechali. –westchnęłam zaglądając przez okno.

-Dasz rade. –otulił mnie swoimi ramionami po czym cmoknął mnie w czoło.

-Agatka. –ucieszyłam się na widok biegnącej w moją stronę córeczki. –I jak było? –zapytałam biorąc ją na ręce. Po chwili do salonu weszli i oni. Uśmiechnęłam się do Maćka, na co nie zareagował tak jak myślałam. Wycofał się z kuchni i zmierzał ku wyjścia.

-Nie zostajesz? –dotarł do mych uszu głos mojego brata. –Zostań.

*

-To jak się poznaliście? –spytałam moją „szwagierkę”.

-Pod skocznią. –zaśmiała się Agnieszka.

-Mały wypadek. –dodał od siebie Krzysiek.

-Nie polecam chodzić po zeskoku. –wszyscy parsknęli śmiechem. –Wjechał na mnie i tak się zaczęło. –spojrzałam z pytajnikami w oczach na mojego braciszka.

-Potem ją zaprosiłem na kawę w ramach przeprosin i tak zostało. –uśmiechnął się blondyn.

-A wy jesteście razem, tak? –teraz pytanie zostało skierowane do mnie i bruneta siedzącego obok mnie.

-No tak. –uśmiechnął się patrząc w moje oczy.

*


Dawno się tak nie czułam jak tego dnia. Mam przy sobie kogoś kto się o mnie troszczy nie chcąc nic w zamian. Miłość bezwarunkowa. Kocha mnie, a ja to czuję i wiem. Chcę tego. Chcę kogoś kto będzie mnie kochać w taki sposób jak on… i mam. Mam go przy sobie. Leżę na sofie wtulona w niego. Słyszę jak lekko oddycha. Śpi. Czuję się kochana jak nigdy dotąd. Samą obecnością tutaj tyle dla mnie robi. A Dawid? To przeszłość… nie chcę do tego wracać, a co do naszej „przyjaźni” to już jest nierealne. 

*  *  *  *
Coś mi już nie wychodzi z tym pisaniem... ale będę próbować dalej, a na razie tylko tyle. Mam nadzieję, że choć "tym" was ucieszyłam.
A teraz zapraszam na bloga, który nieco inaczej działa, gdyż jest wena i mnóstwo pomysłów. Klik
Pozdrawiam, Alutka :*