Kolejny
dzień z serii „sama w domu”. Krzysiek wraz ze swoją dziewczyną stwierdził, że
zabiorą ze sobą Agatkę na termy. Szczerze mówiąc nie znam tej Agnieszki, ale z
tego co mi opowiadał to jest miłą osobą. Może nie raz mi się mignęła na ulicy,
ale nic więcej o niej ja powiedzieć nie mogę.
Siedziałam
na jednym z kuchennych krzeseł przeglądając kuchenne forum w celu poszukania
jakiegoś nowego przepisu, gdyż dzisiaj mam gościć dziewczynę mojego brata w
celu poznania jej. Nie ukrywam, że nawet ja chciałabym wypaść jak najlepiej, a
co dopiero ona czuje. To tak jakby przyszła na kolację do przyszłej teściowej.
No, ale nic nie poradzę, że od najmłodszych lat opiekowałam się bratem.
Spokój
panujący w pomieszczeniu przerwał rozdzwoniony telefon. Spojrzałam na ekran i
moim oczom ukazał się napis: „Dawid dzwoni”. W mojej głowie od razu pojawiły
się same złe chwile związane z nim. Tylko po co do mnie dzwoni? Z niechęcią go
odebrałam.
-Już
myślałem, że nie żyjesz. –usłyszałam głos z drugiej strony.
-Jeszcze
żyję. –odparłam znudzona tą rozmową.
-Dlaczego
nie odbierałaś? –zapytał mnie a ja o mało nie parsknęłam śmiechem.
-Nie
miałam ochoty z tobą rozmawiać. –odpowiedziałam jemu. –A jeśli teraz dzwonisz
prawić mi jakieś kazania to dziękuję bardzo i żegnam. –rzuciłam na jednym
wydechu.
-Poczekaj.
–zareagował dość szybko co mnie bardzo zdziwiło.
-Czego?
–warknęłam.
-Nie
chcę, żebyś źle o mnie myślała. –odparł wyraźnie przestraszony. –Spotkajmy się
i porozmawiajmy. Wolę, żebyśmy byli cały czas przyjaciółmi.
-Przyjaciółmi?!
–parsknęłam sarkastycznie. –A czy przyjaciel jest zazdrosny o swojego własnego
kolegę z kadry? No chyba nie. –stwierdziłam ironicznie. –Daruj sobie. –dodałam
po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę i odetchnęłam z ulgą. –Palant i tyle.
–warknęłam odkładając urządzenie na stół.
Wstałam
od stołu i udałam się w stronę lodówki. Otworzyłam ją i mnie zamurowało. Nie
miałam żadnego ze składników potrzebnych do przygotowania tego dania. Szybko
sięgnęłam po telefon, by wykonać krótki telefon, lecz zabrzmiał dzwonek do
drzwi. Skierowałam się w stronę, z której dochodził dźwięk. Energicznie
otworzyłam grota. Zauważając osobę za nimi stojącą na mojej twarzy pojawił się
wielki uśmiech, który chyba jeszcze dzisiaj nie gościł na mojej twarzy.
-Ratujesz
mnie. –powiedziałam wpuszczając gościa do środka.
-Zawsze
do usług. –odparł z uśmiechem.
-Miałam
właśnie do ciebie dzwonić, ale mnie wyprzedziłeś. –uśmiechnęłam się szeroko.
-Cześć.
–przytulił mnie kiedy tylko ściągnął swoje buty.
-No
cześć. –„oczepiłam” się od niego. –Tak w ogóle to co tutaj robisz? –zapytałam
nie znając powodu jego odwiedzin.
-To
co widzisz. –wskazał na pełne torby zakupów z marketu.
-Gruba
będę. –parsknęłam siadając na blacie.
-Krzysiek
zadzwonił i poprosił bym przyjechał i nieco ci pomógł przed kolacją.
-On
naprawdę myśli, że ja nie potrafię nic zrobić? –spojrzałam się na niego kpiąco.
-Najwyraźniej,
ale ja w ciebie wierzę. –puścił mi oko po czym wziął się za rozpakowywanie
zakupów.
-Znasz
ją w ogóle? –zapytałam podchodząc do niego w celu pomocy.
-Nie
raz kręciła się pod skocznią. –odparł chowając śmietanę do lodówki. –Ale nic
poza tym. –dodał stając naprzeciwko mnie. Stał i wpatrywał się w moją twarz.
-Mam
coś na twarzy? –zapytałam z lekkim uśmiechem.
-Chodź
tu. –podeszłam do niego i uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili zbliżył się do
mnie. I po prostu to zrobił. Złączył nasze usta w jeden, długi, czuły i pełen
emocji pocałunek. Nie chciałam tego przerywać, chciałam tego więcej, pragnęłam
tego. Po kilkunastu sekundach oderwaliśmy się od siebie. Krótki kontakt
wzrokowy i wtuliłam się w jego silne ramiona.
*
-Ale
tutaj ładnie pachnie. –usłyszałam ciepły, damski głos dochodzący zza ściany. Przyjechali. –westchnęłam zaglądając
przez okno.
-Dasz
rade. –otulił mnie swoimi ramionami po czym cmoknął mnie w czoło.
-Agatka.
–ucieszyłam się na widok biegnącej w moją stronę córeczki. –I jak było?
–zapytałam biorąc ją na ręce. Po chwili do salonu weszli i oni. Uśmiechnęłam
się do Maćka, na co nie zareagował tak jak myślałam. Wycofał się z kuchni i
zmierzał ku wyjścia.
-Nie
zostajesz? –dotarł do mych uszu głos mojego brata. –Zostań.
*
-To
jak się poznaliście? –spytałam moją „szwagierkę”.
-Pod
skocznią. –zaśmiała się Agnieszka.
-Mały
wypadek. –dodał od siebie Krzysiek.
-Nie
polecam chodzić po zeskoku. –wszyscy parsknęli śmiechem. –Wjechał na mnie i tak
się zaczęło. –spojrzałam z pytajnikami w oczach na mojego braciszka.
-Potem
ją zaprosiłem na kawę w ramach przeprosin i tak zostało. –uśmiechnął się
blondyn.
-A
wy jesteście razem, tak? –teraz pytanie zostało skierowane do mnie i bruneta siedzącego
obok mnie.
-No
tak. –uśmiechnął się patrząc w moje oczy.
*
Dawno
się tak nie czułam jak tego dnia. Mam przy sobie kogoś kto się o mnie troszczy
nie chcąc nic w zamian. Miłość bezwarunkowa. Kocha mnie, a ja to czuję i wiem.
Chcę tego. Chcę kogoś kto będzie mnie kochać w taki sposób jak on… i mam. Mam
go przy sobie. Leżę na sofie wtulona w niego. Słyszę jak lekko oddycha. Śpi.
Czuję się kochana jak nigdy dotąd. Samą obecnością tutaj tyle dla mnie robi. A
Dawid? To przeszłość… nie chcę do tego wracać, a co do naszej „przyjaźni” to
już jest nierealne.
* * * *
Coś mi już nie wychodzi z tym pisaniem... ale będę próbować dalej, a na razie tylko tyle. Mam nadzieję, że choć "tym" was ucieszyłam.
A teraz zapraszam na bloga, który nieco inaczej działa, gdyż jest wena i mnóstwo pomysłów. Klik
Pozdrawiam, Alutka :*
Coś mi już nie wychodzi z tym pisaniem... ale będę próbować dalej, a na razie tylko tyle. Mam nadzieję, że choć "tym" was ucieszyłam.
A teraz zapraszam na bloga, który nieco inaczej działa, gdyż jest wena i mnóstwo pomysłów. Klik
Pozdrawiam, Alutka :*