środa, 23 września 2015

Rozdział V

17.30.
No kurcze gdzie on jest! Siedziałam tam i siedziałam czekając na niego. Normalnie już poznałam kilka nowych języków! Jest niemożliwy, a moja cierpliwość pomału już się kończy, naprawdę. Jeszcze chwila i się zwijam, jeszcze kilka minut i tutaj umrę z zimna. To dopiero szok! Rano prawie 30 stopni na plusie, wyskoczyłam szybko z domu w letniej, przewiewnej sukience, wtedy było jeszcze ciepło. A teraz? Umieram z zimna, to jest po prostu nie możliwe jak tak szybko może zmienić się pogoda. Prawie z upału w lodówkę.
Chciałam jak najszybciej się stąd zmyć. Ja to jednak mądra… Sama dobrze wiedziałam, że jeszcze trzy dni temu leżałam w łóżku z gorączką, nie miałam na nic siły i ochoty.
Teraz w głowie przebijała mi się tylko jedna myśl, ta cała rozmowa. Chciałam mieć jak najszybciej to za sobą, ale też wiem, że będzie mnie to dużo kosztowało…
Naprawdę się na nim zawiodłam, ta godzina a jeszcze go nie ma! Odruchowo odpięłam zamek nerki i sięgnęłam po telefon. Chciałam sprawdzić czy może nic nie napisał typu, że się spóźni lub coś. Nagle wyrwał mnie z tej czynności czyjś głos. Aż podskoczyłam. Oczywiście był to Maciek, w końcu.

-Już jesteś? –zapytał z zaskoczeniem Maciek.

-No jestem, nie wiem czy już… -odpowiedziałam z lekką złością.

-Przecież jest przed czasem. –wciął się. –Dziwi mnie to, że ty też już jesteś. U mnie to norma, że jestem przed czasem, nie lubię jak się na mnie najeżdża, że to i tamto. –zaśmiał się.

-Jak przed czasem? –zapytałam oburzona. To nie możliwe.

-Lepiej spójrz na godzinę. –podniósł głowę, ciężko mu to wychodziło, aby powstrzymać ten śmiech.

–Ja bym się nie spóźnił, wyzywałabyś na darmo. 
Spojrzałam na swój zegarek, no jest 17.40. O co mu w ogóle chodzi?!

-No spójrz, 17.40! –Podniosłam wzrok i teraz patrzyłam.

-Nie! –powiedział z przekonaniem, po chwili wyciągnął telefon z kieszeni. -17.23.

-Pokaż mi to. –od razu pokazał mi ekran aparatu. No faktycznie, zrobiłam tylko wielkie oczy, nie odzywając się dla upewnienia spojrzałam jeszcze na swój. Ale ja głupia, kompletnie zapomniałam, że ten zegarek się śpieszy. –Przepraszam. -dodałam nieśmiało.

-Nic nie szkodzi. Nic nie poradzisz, taka ta nowoczesność. –odpowiedział z lekkim rozbawieniem, nie miał powodu nawet go ukrywać, nie zdziwiło mnie to.

-Naprawdę, już chciałam się na ciebie wydrzeć…

-Na mnie? –wybuchnął śmiechem.

-Na ciebie, siedzę tu już naprawdę długo i według mojego zegarka spóźniłeś się.

-Rada na przyszłość, zrób coś z nim bo nie chcę, żebyś mnie tak traktowała. –uśmiechnął się szczerze. Właśnie w tym momencie przeszło mnie dziwne uczucie. Stałam w bezruchu wpatrując się w niego próbując sobie coś przypomnieć, ale nic, pustka! Nagle Maciek mówił coś, ale nie miałam zielonego pojęcia co, nic nie rozumiałam. –Alicja, co się dzieje?! –Przemknęła mi przed oczami tylko jego przerażona twarz. Nie wiedziałam co się w ogóle dzieje. Nagle ukuło mnie coś w klatce piersiowej i ta nagła ciemność. Miałam uczucie, że zsuwam się z nóg. Poczułam mocne objęcie w pasie i te znajome ciepło buchające z bliska. Nie miałam wątpliwości, że tkwię właśnie w objęciach Maćka. I tak w dalszym ciągu nie wiem co się ze mną dzieje, wciąż ta cholerna ciemność. Wiedziałam, że będę cierpieć za to co zrobiłam, no i się stało… -Matko! Alicja, nie opuszczaj mnie! –znów usłyszałam jego słowa, teraz już całkiem wyraźnie, można było z nich wyczytać przerażenie i panikę, jego głos był trochę za wahany zupełnie tak jakby zbierało mu się na płacz. Nagle na mój policzek spadła kropla wody, a może to jednak łza, potem kolejna a po chwili usłyszałam mocne pociągnięcie nosem. Jednak płakał… Naprawdę się przejął, teraz w tym momencie żałuję, że w planach chciałam się z nim kłócić, obwiniać go o coś. Zauważyłam, że nie jestem mu obojętna. Ucieszyło mnie to. –Alicja! –znów jego głos, teraz to już naprawdę nie miałam wątpliwości, że się rozpłakał.

-Nie martw, nic mi nie jest. –odpowiedziałam z trudnością, no nie ukrywam ciężko mi było nawet oddychać. Po chwili otworzyłam powieki. Obraz, który zobaczyłam naprawdę mnie zasmucił. Chłopaki nie płaczą, a jednak…

-Przepraszam. –uśmiechnął się z przymusu po czym przeczesał moje włosy.

-To ja przepraszam. –uwolniłam się z jego objęcia i usiadłam na ławce obok. –Naprawdę nie wiem co się stało. –dodałam ze smutkiem siadając na ławce.

-Zdarza się. –w jego oczach cały czas dominował smutek, ale chciał mnie jakoś rozweselić.

-No dobra już wszystko okej. –powiedziałam poprawiając sukienkę, było strasznie zimno, już po prostu nie wytrzymywałam. –Może lepiej przejdziemy do rzeczy, a o tej całej sytuacji zapomnijmy przecież to nic takiego.

-Zapomnieć nie zapomnę i tobie też nie dam, trzeba będzie coś z tym zrobić. –spojrzał się na mnie z góry, strasznie się denerwowałam, on taki na luzie. No, ale się tym przejmował, a za nic w świecie tego nie chciałam. A ja cały czas taka spięta w ogóle nie wiedziałam jak z nim rozmawiać. Cały czas czułam, ze pomiędzy nami jest takie dziwne uczucie. -Coś wymyślę. –dodał po chwili z uśmiechem, szczerym uśmiechem, do którego nie miałam żadnych wątpliwości.

-Dziękuję, że tak pozytywnie do tego podchodzisz i to z takim nastawieniem. Naprawdę dziękuję, ale nie ma to najmniejszego sensu. –musiałam go jakoś opanować, nie chciałam mu tego narzucać, nie chciałam żeby biedak się tym martwił. Nie zasłużył na to i nie potrzebne mu to. –Oświadczam, że z moim zdrowiem wszystko okej, nie musisz się tak martwić. –upewniłam go.

-No dobra jak chcesz, mam nadzieję, że mnie nie okłamujesz. Pamiętaj, że ja tak łatwo nie odpuszczam.

-No zapamiętam. –mało co nie parsknęłam śmiechem. Coraz lepiej mu to idzie. Przyglądał mi się i przyglądał, czułam już się naprawdę nieswojo, już prawie przełamałam te lody a tu nagle ta nieśmiałość. Znowu…

-Zimno? –spojrzał się ponownie na mnie, nie czekając na odpowiedź ściągnął z siebie swoją kadrową bluzę.

-Dziękuję. –nieśmiało mu odpowiedziałam chwytając bluzę, a na jego twarzy pojawił się tylko uśmiech, niestety nie był to ten samy, który pojawił się na jego twarzy kilka minut temu. Ten był całkiem inny, gorszy, był to taki z przymusu. Już go nie lubię. Zakładając tą bluzę zachciało mi się śmiać. Czemu to tak jest, ja się pytam do jasnej cholery?! Przedtem Dawid, teraz Maciek, jak to się dzieje, że mamy takie same ubrania?!

-A ty co tak się śmiejesz? –zapytał ze zdziwieniem, nie mogłam nic z jego twarzy odczytać… Czy to radość, czy też rozpacz. No jakby to powiedzieć, najbliższe mi to było do takiej huśtawki nastrojów. Tak, idealne wytłumaczenie jak na tą chwilę.

-A nic. –zaczęłam się śmiać, nie wiem dlaczego, przecież to nic takiego… A może po prostu chciałam coś zrobić, aby jego mimika twarzy się zmieniła bo nie miałam ochoty dłużej spoglądać na ten przerażający wyraz.

-No gadaj. –przez chwilę się śmiał, tak samo jak ja, ale jak wzięło mu się na wypowiedź to momentalnie spoważniał.

-No bo wiesz… fajne macie te bluzy. –taki ze mnie nie ogar, że cały czas się śmiałam i nie miałam zielonego pojęcia co mówić.

-Też tak myślę, w ogóle te całe kolekcje z 4F są świetne. –ale się rozgadywał o tej marce. No miał rację świetna jest, osobiście ją uwielbiam. Najlepsza marka sportowa, no bo polska. –No, ale twój brat tak nie myśli. –rzucił krótko.

-No wiem. Korzystam z tego. –uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę.

-To już wiem co z nimi robi. –uśmiechnął się a ja znów zaczęłam się śmiać.
Tak się cały czas śmiałam, że nawet jeszcze nie założyłam do końca tej bluzy. Kiedy tylko zapięłam zamek po samą szyję poczułam jego ciepło i piękny zapach perfum. Pierwszy raz w życiu spotkałam się z takim ślicznym zapachem perfum ze strony mężczyzny.

-Ładnych perfum używasz. –powiedziałam z powagą, odrzuciłam ten cały śmiech w kąt i chciałam zacząć nawiązywać do normalnej rozmowy, aby wszystko sobie wytłumaczyć.

-Dziękuję. –uśmiechnął się szczerze, po czym obydwoje wy buchnęliśmy śmiechem. Nie wiem o co mu chodziło, mnie to w ogóle nie rozbawiło, ale kiedy on pierwszy zaczął się śmiać, no to ja po dłuższym przyglądaniu mu się zrobiłam to samo.  –To może idziemy na kawę bo nie chcę żebyś się przeziębiła. –dodał po chwili, po czym wstał i podał rękę. Przytaknęłam na zgodę i chwyciłam jego dłoń, wstałam i ruszyliśmy w 
stronę centrum.

*
-Tak w ogóle to czym zajmujesz się na co dzień? –zapytał mnie niespodziewanie. Po przyjściu do lokalu cały czas siedzieliśmy w ciszy, ani ja ani on nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Było to krępujące. Siedzieliśmy tak ponad 10 minut, było to już męczące, no aż w końcu się odezwał, można powiedzieć, że mnie uratował.

-Na pierwszym miejscu to na pewno jest Agatka, staram się spędzać z nią jak najwięcej czasu. No a jeśli chodzi o pracę, to aktualnie jej nie posiadam. –odpowiedziałam z powagą, no nie było to najlepsze dla młodej kobiety, no dobra 19 lat jeszcze dużo przede mną.

-No widzisz, różnie bywa. Też nie mam pracy, nie martw się. –uśmiechnął się do mnie po czym upił łyk zamówionej przez siebie kawy. Niestety mojej jeszcze nie dostałam…

-Przynajmniej ty masz studia za sobą…

-Prawie –wciął mi się, no bo jak to mi nie zawsze jest dane dokończyć.

-A ja nawet jeszcze nie zaczęłam, problem w tym, że nawet nie wiem w jakim kierunku iść. –zatoczyłam wzrok w serwetce, którą bawiłam się już od dłuższego czasu.

-Nie martw się. –niespodziewanie poczułam ciepło w dłoniach, był to Maciek, chwycił moje dłonie po czym zapatrzył się głęboko w moje oczy z uśmiechem. Dziwne uczucie, aż poczułam motylki w brzuchu. –Na pewno coś sobie poszukasz, jest tysiące kierunków. Musi być coś i dla ciebie.

Po chwili przed moimi oczyma ukazała się ręka kelnerki serwujące mi kawę. Wyrwałam się od objęcia Maćka i chwyciłam filiżankę z kawą.

-Dziękuję. –podziękowałam kelnerce i upiłam mały łyk gorącej, aż parzącej kawy, tego mi brakowało.

Oczy miałam zapatrzone w stół a usta zamoczone w pysznej kawie. Nie zwracałam na nic innego uwagi, skupiłam się tylko na jednym, na piciu kawy. Tak, właśnie na tym. Przez chwilę nie miałam ochoty na niego spoglądać, nie wiedziałam co w ogóle o nim myśleć…

-Tak szczerze, mam nadzieję, że mi odpowiesz. –nagle z zajęcia wyrwał mnie głos, ten głos. -Jak myślisz co mogło być powodem tego mdlenia. Trochę się na ten temat uczyłem i wiem, że zwykłe stracenie kontroli to nie było.

-Samą mnie ta myśl cały czas męczy. –schyliłam głowę w dół, momentalnie posmutniałam, nie chciałam, żeby mnie taką oglądał…

-A chorowałaś lub coś? –zapytał po chwili, jego głos się zawahał po czym dodał: -Naprawdę się martwię, to nie moja wina, że akurat to na mnie przypadło. –w jego głosie było słychać coraz większy smutek. -Chcę pomóc. –dodał po chwili ciszy.

-Wiem, że chcesz pomóc. –no nie ukrywam, widać, że nie tylko Krzysiek się mną przejmuje. –Dziękuję. –w końcu poczułam się na tyle silna, że mogłam spojrzeć mu w oczy i wszystko powiedzieć. –No tak, można powiedzieć, że cały czas jestem chora, jeszcze. No, ale to jest takie przeziębienie nic poważnego. –nagle zobaczyłam, że chce coś powiedzieć. Domyśliłam się o co może mu chodzić i kontynuowałam. –Nie, nigdy nie chorowałam. Tyle mi wiadomo.

Nagle poczułam wibracje w kieszeni, ktoś próbował się ze mną skontaktować. Spojrzałam na wyświetlacz „Dawid”.

-Przepraszam. –warknęłam cicho a on przytaknął głową.

Weszłam do  wiadomości i zatopiłam się w treść, wnioskując po początku to tak jak myślałam chodziło mu o wesele.
„Cześć, nie musisz się martwić wyrobisz się z sukienką i ze wszystkim bo ślub odbędzie się 17 czerwca. Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś.
Tak w ogóle to jak tam zdrówko? Jeśli się nie pogniewasz to wpadnę do ciebie jeszcze dzisiaj po treningu.
Muszę z tobą porozmawiać. Chodzi o Edytę. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj się spotkamy jeśli nie masz nic przeciwko.”
Edyta?! Co się z nią stało?! Momentalnie cały dobry humor mnie opuścił, pozostało tylko to co najgorsze! Nie mogłam dłużej wytrzymać, bardzo się przejęłam. Mam nadzieję, że nie stało jej się nic złego, ale gdyby coś było to bym się dowiedziała od niej samej a nie od Dawida i to we wiadomości.

-Przepraszam muszę iść. Porozmawiamy kiedy indziej. –chwyciłam nerkę, wyciągnęłam z niej portfel a z niego zapłatę za kawę. Położyłam na stoliku i z łzami w oczach ruszyłam do wyjścia. Tak beż żadnego wytłumaczenia. Nic, tak po prostu wyszłam. Nie mogłam sprowadzać na niego kolejnych niepotrzebnych mu zmartwień.

-Alicja! Coś się stało?! –dobiegły mnie te słowa ze strony Maćka. To mu wystarczy…

*
Dopiero teraz w samochodzie się zorientowałam, że cały czas mam na sobie kadrową bluzę Maćka. Cały czas czułam jego ciepło i zapach. Nawet kiedy nie było mnie przy nim, dodawało mi to otuchy, dlaczego?
Tak szczerze to nie tak wyobrażałam sobie to spotkanie. Miałam sobie wytłumaczyć z nim kilka spraw a nie… Przeistoczyło się to w spotkanie przyjaciół w zwierzania itp. Gdzie ta chęć i odwaga? Ten zapał do rozmowy i kłótni jeśli taka byłaby możliwość. Te wszystkie uczucia przeistoczyły się w inne w strach, niepewność i brak tej odwagi.

Chociaż coś mi się wydaje, że dobrze, że do tego nie doszło. Porozmawialiśmy sobie na spokojnie i w ogóle. Myślę, że na taką rozmowę muszę się bardziej przygotować. Wtedy kiedy będę na 100% na to gotowa!

*   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *
Przepraszam, że dopiero dzisiaj pojawił się ten 5 rozdział. 
Wytłumaczenie jest tylko jedno, szkoła. No niestety każdy z nas musi to przeżyć, nie zawsze jest lekko.
Na pewno nie chcę się rozpisywać już o tej szkole... Ale może wy napiszcie jak tam u was, ciekawi mnie to. 
Chciałabym, żebyście napisały co myślicie o tym rozdziale. Mi osobiście się podoba.
No to tak, rozdział na blogu to teraz idziemy na randkę z biologią :) Życzcie mi powodzenia. 
Miłego czytania i komentowania kochane :*
Buziaczki kochane :*

4 komentarze:

  1. O widzę, ze też masz dzisiaj randkę z biologia. Ja do tego dodaje jeszcze noc z matematyką i plastyką. Ale przejdźmy do konkretów.
    Rozdział świetny. Tylko jestem troszeczkę zawiedziona tym , ze Alicja jeszcze z Maćkiem nie porozmawiala poważnie. Ucieszył mnie fakt że Maciek się o nią martwi. A Dawidek niech swoje łapki zabierze, niech się do nich nie wtrąca :P
    Czekam na kolejny rozdział i weny życzę !
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Biologia należy do moich ulubionych przedmiotów, ale co tam. "Randka" z nią nie zaszkodzi. Matematykę kocham, randki nie potrzebne :D No, ale masz rację przejdźmy do konkretów.
      Dlaczego zawiedziona? Mi się wydaje, że dobrze, że się tak potoczyło. Obeszło się bez jakiś zbędnych kłótni, porozmawiali o innych rzeczach, też dobrze. A na wyjaśnienie wszystkich spraw przyjdzie jeszcze czas. Może lepiej wytłumaczyć to sobie od razu. No, ale zawsze można jeszcze to zrobić. Mówisz, żeby Dawid się odczepił (mówiąc łatwo). Mi się wydaje, że on nie pozwoli tak na to. Oby dwaj lubią Alicję, to widać, oby dwoje lubią się nawzajem, można nawet powiedzieć, że się przyjaźnią. No, ale najczęściej jest tak, że miłość może zaprzeczyć wszystkiemu. Nie jest łatwo w życiu, krótko mówiąc.
      Dziękuję za wenę, na pewno przyda się jej dużo i w szkole i do napisania opowiadań.
      Pozdrawiam Alutka :*

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Nie spodziewałam się, że rozmowa Alicji i Maćka przebiegnie tak spokojnie, z jednej strony to dobrze. Oby te omdlenia Alutki to nie było coś poważnego. Widać, że Maciek bardzo się o nią troszczy. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ciekawe co się wydarzy... W szkole masa nauki, ale jakoś trzeba dać radę. Życzę powodzenia i weny :) Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :*
      Tak jak napisałam powyżej: "Mi się wydaje, że dobrze, że się tak potoczyło. Obeszło się bez jakiś zbędnych kłótni, porozmawiali o innych rzeczach, też dobrze. A na wyjaśnienie wszystkich spraw przyjdzie jeszcze czas. Może lepiej wytłumaczyć to sobie od razu. No, ale zawsze można jeszcze to zrobić.". Sama mam taką nadzieję, że z Alutką nie będzie źle. Prawda taka, że nie chcę pisać kolejnego opowiadania o chorobie, w poprzednim główna bohaterka w szpitalu już umierała. Jeszcze w poprzednim umarła, no niestety już tak mam. Teraz obiecuję wam, że z główną bohaterką nic się nie stanie. Przysięgam!
      A jeśli chodzi o szkołę to przyznam, że randka z biologią udana, teraz czeka na mnie chemia. Tobie też życzę powodzenia w szkole i w życiu codziennym.
      Pozdrawiam Alutka :*

      Usuń

Skomentuj i zmotywuj!